Relikwie św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego
Życiorys
Święty Zygmunt Szczęsny Feliński urodził się w 1822 roku w Wojutynie na Wołyniu. Wychowywany w atmosferze religijnej i patriotycznej, od najmłodszych lat odznaczał się głęboką pobożnością maryjną.
Po ukończeniu wyższych studiów w Moskwie i Paryżu, idąc za głosem powołania, wstąpił do Seminarium Duchownego w Petersburgu, gdzie w 1855 roku otrzymał święcenia kapłańskie i podjął pracę duszpasterską. Tu dał się poznać, jako gorliwy kapłan, wykładowca i ojciec duchowny. Miał również oczy otwarte na zewnętrzną sytuację w carskiej Rosji i dostrzegał los opuszczonych dzieci oraz starców, pozbawionych opieki. Sam doświadczywszy sieroctwa, ponieważ zmarł mu ojciec, był wrażliwy na cierpienia ludzkie. Bolał także nad represjami władzy carskiej, wymierzonymi w Kościół Katolicki.
W tych znakach, gorliwy kapłan, wielki czciciel Matki Bożej i Świętego Franciszka, za łaską Bożą odczytał nowe zadanie i w 1857 roku założył zgromadzenie zakonne Sióstr Rodziny Maryi, któremu zlecił opiekę nad dziećmi, chorymi i staruszkami.
W roku 1862 został mianowany arcybiskupem Warszawy. Na stanowisku Metropolity z wielką gorliwością i odwagą rozwinął wszechstronną działalność, zmierzającą do odrodzenia duchowego Archidiecezji. Niedługo jednak kierował powierzoną mu owczarnią. Już po 16 miesiącach, za obronę praw Kościoła i Ojczyzny, został przez władze carskie skazany na wygnanie w głąb Rosji. Jako więzień-zesłaniec nawet wśród największych cierpień i osamotnienia dawał przykład głębokiej wiary i pełnego zaufania wobec zrządzeń Opatrzności Bożej.
Po 20 latach został zwolniony z zesłania, jednak bez możliwości powrotu na teren Archidiecezji Warszawskiej. Zamieszkał w Galicyjskiej wsi Dźwiniaczce, gdzie pomimo podeszłego wieku i chorób, podjął pracę duszpasterską wśród wiernego ludu. Dostrzegał naglącą potrzebę rozwoju szkolnictwa na wsi. Osobiście wyszedł z inicjatywą organizowania szkół dla wiejskich dzieci i to zadanie powierzył Zgromadzeniu Sióstr Rodziny Maryi.
Gdy zbliżał się kres doczesnej pielgrzymki, sama Opatrzność Boża wyprowadziła go z wiejskiego zacisza do królewskiego Krakowa, gdzie w pałacu arcybiskupim w dniu 17 września 1895 roku zasnął w opinii świętości.
Jego biografia jest tłem na którym wyraźnie uwidacznia się działanie Ducha Świętego.
Bóg obdarzył go Swoim tchnieniem – Duchem Ożywicielem i Stworzycielem, tym, który rozpoczął w nim dzieło upodabniania go do Ojca – Miłości Odwiecznej. Dary, które przez całe swoje życie otrzymywał i w sobie rozwijał, były zewnętrznym wyrazem działania w nim Trzeciej Osoby Boskiej – Ducha Prawdy, Parakleta, Życiodajnego Ruah… Po krótce przypatrzmy się, jak w codzienności św. Zygmunt Szczęsny Feliński odpowiadał Bogu na natchnienia i łaski Ducha Świętego.
Duch Święty pomaga nam budować relacje zarówno z Bogiem, jak z ludźmi, i w tym celu obdarza nas Swoimi darami.
Dar bojaźni Pańskiej. Polega na tym, że człowiek tak kocha Boga, że nie chce Go obrazić grzechem. Unika wiec grzechu, by nie sprawić Bogu przykrości. Człowiek obdarzony tym darem czuje się kochanym przez Boga i na te miłość odpowiedzieć swoja miłością. To dar, który owocuje odpowiedzialnością za siebie i innych. Bojaźń wobec Pana nie jest lękiem, ale czymś, co poszerza serce i daje radość. Dar pobożności. Jest on zdolnością widzenia w Bogu kochającego Ojca, czyli bycia wobec Niego na sposób synowski- jak dziecko; prosto, z ciepłym szacunkiem, czule; wychwalając Go i adorując. Światłem dla „bycia pobożnym” jest Jezus i Jego słowo Abba, Jego modlitwa. W tej sytuacji modlitwa staje się potrzebą serca, potrzeba przebywania z Kimś, kto kocha. Ale pobożność wyraża się również w sposobie odnoszenia się do ludzi. Poznać ją po wrażliwości, delikatności, serdeczności i łagodności.
Obydwa te dary już od pierwszych chwil życia św. Zygmunta zrodziły w nim piękne owoce. Św. Zygmunt wspominał z dzieciństwa, że Matka każdego wieczoru zbierała dzieci i wspólnie z nimi w świetle Przykazań Bożych analizowała ich czyny (codzienny rachunek sumienia).Pisał o tym: „Obrawszy Prawo Boże za jedyną normę praktycznego życia, Matka nasza oceniała postępowanie swych dzieci nie wedle zmiennych prawideł przyzwoitości światowej lub doczesnej korzyści, lecz wedle zasługi lub winy każdego uczynku przed Bogiem.” Źródłem dającym moc w słabości, była dla św. Zygmunta modlitwa, codzienny rachunek sumienia i spotkanie z Jezusem w Eucharystii, bowiem jego życie i działalność od samego początku naznaczone było wielorakim cierpieniem, tak moralnym, psychicznym, jak i fizycznym, które łączył z ofiarą Chrystusa. Tak codziennie kształtowana relacja z Bogiem, który jak dobry Ojciec patrzy na swe dziecko z miłością, była przenoszona na relacje i kontakty z innymi. Od najmłodszych lat w jego oczach inni czytali obraz Boga. Jako trzynastoletni chłopiec złożył u stóp Matki Bożej w Klewaniu, warunkowy ślub czystości – broniąc się w ten sposób przed złym wpływem zdemoralizowanego środowiska, w którym musiał przebywać. Jego serdeczny przyjaciel – Juliusz Słowacki, któremu Feliński towarzyszył do ostatnich chwil życia powiedział o nim: „Jest czystym brylantem, postępki jego były anielskie, wiedza rozkwitająca, stanie się kiedyś chwałą naszą, to skarb na przyszłość i jeden z tych, którzy mnie o przyszłość uspokajają”. Duch Święty obdarza nas również darami, które pomagają widzieć świat i drugiego człowieka oczami Boga. Są nimi – dar mądrości, rozumu, umiejętności i rady. Dar mądrości jest uczestniczeniem w mądrości Jezusa, czyli widzeniem ludzi, rzeczy i ich relacji takimi, jakimi widzi je On. Jest to dar patrzenia na rzeczywistość oczami Boga, widzenia wszystkiego w perspektywie wieczności. Dar rozumu jest sztuką wnikania w tajemnice Boże. Dar rozumu pojmuje relację między Krzyżem a Trójcą Świętą, między moim krzyżem a miłością Boga - w konkretnej perspektywie mojego życia, losu. Pomaga on rozumieć głęboko to, co najważniejsze: życie, miłość, śmierć. Dary te otwierały św. Zygmunta na potrzeby innych ludzi. Widział on tę stronę rzeczywistości, która dla wielu ciągle pozostawała zakryta. Kiedy pełniąc obowiązki wikariusza w Petersburgu, w trosce o budzące się powołania zakonne oraz w celu zaopiekowania się sierotami, chorymi i bezdomnymi założył zgromadzenie zakonne – Rodzinę Maryi, odpowiedział wyraźnie na natchnienie Ducha Świętego, by otoczyć troską tych najmniejszych, gdyż przede wszystkim do nich należy Królestwo Niebieskie. Oddał nowe Zgromadzenie w szczególną opiekę Najświętszej Maryi Pannie, która dla każdej Siostry jest najdoskonalszym wzorem świętości. Naśladując życie Świętej Rodziny Siostry z franciszkańską radością, pokorą i prostotą oddają się Bogu, Kościołowi i wielkiej rodzinie ludzkiej. Po dzień dzisiejszy staramy się nieść Boga wszędzie tam, gdzie posyła nas Jego Duch – posługujemy w przedszkolach, domach dziecka, ośrodkach wychowawczych, katechizujemy, niesiemy ulgę cierpiącym w szpitalach, domach opieki społecznej, pracując w stacjach Caritas, jak również pomagamy kapłanom w pracy w seminariach, kuriach i przy parafiach. Dar rady. Pozwala radować się życiem, jego prostą, codziennością. Pozwala się nie gubić, niweluje niepokój rodzący wątpliwości, z powodu których człowiek odwleka podjęcie „moralnych” decyzji. Dar rady przynosi duchowy pokój, uzdalnia do entuzjazmu i do działania. Jest źródłem pasji życia. Taką pasją był niewątpliwie dla św. Zygmunta Kościół Chrystusa – Jego Mistyczne Ciało. „Kościół to największy skarb mój, pisał, to cel życia mojego, to jedyne kochanie moje na ziemi. Kościół zatem to ognisko, w którym spotykają się wszystkie promienie miłości płynące z nieba ku ziemi i z ziemi ku niebu. To widzialne świadectwo rozmiłowania Stwórcy i stworzenia. Współcierpieć i współofiarować się z Kościołem za zbawienie świata, wierzyć niezachwianie w Jego naukę i głosić ją odważnie, ufać całą siłą duszy, iż w Kościele jedynie, jak w Arce Noego ocalenie znaleźć można.” Miłość do Kościoła objawiała się w całkowitym jego oddaniu i zaangażowaniu w duchowy rozwój archidiecezji warszawskiej. Zabiegał o podniesienie poziomu edukacji w seminariach, wizytował kościoły i parafie, pisywał listy pasterskie do duchowieństwa i wiernych, troszczył się o katechizację, upowszechnił nabożeństwa majowe, starał się o uwolnienie aresztowanych i powrót z wygnania wywiezionych na Syberię kapłanów. Dbał o wszechstronny rozwój zakonów. Dużą wagę przywiązywał do szerzenia trzeźwości w narodzie. Dar męstwa. Jest pokarmem nadziei. To głównie ten dar uwalnia człowieka od lęku przed największym wrogiem - śmiercią. Daje siłę „Ducha”, potrzebną w trudnych doświadczeniach życia, takich jak choroby, rozłąki, sytuacje po ludzku beznadziejne. Dar męstwa pomaga czerpać siłę do życia z samego źródła: z Boga. Życie św. Zygmunta od samego początku naznaczone było rzeczywistością cierpienia i tracenia. W dzieciństwie utrata ojca, matki, która została zesłana na Sybir, a wraz z nią szczęścia rodzinnego domu, utrata przyjaciela. Dar męstwa najbardziej był widoczny w jego pasterzowanie w Warszawie, gdy odważnie stawał w obronie praw Kościoła i Ojczyzny. Konsekwencją tego było w 1863 r., po niespełna półtorarocznej posłudze arcybiskupiej, zesłanie przez władze carskie w głąb Rosji za to, że w marcu 1863 r. napisał list do cara Aleksandra II w obronie Kościoła i narodu. W liście tym pisał: „Pragnę z całego serca dopomagać do pokojowego rozwoju i szczęścia mojego narodu, ale żadnej innej polityki popierać nie przyrzekam. Jeśliby jednak naród nie uwzględnił mych przedstawień i ściągnął na siebie groźne następstwa represji, ja przede wszystkim spełnię obowiązki pasterza i podzielę niedolę ludu mego, chociażbym sam stał się swych nieszczęść sprawcą”. Żegnając się z archidiecezją, upominał kapłanów: "Strzeżcie praw Kościoła świętego, pilnujcie gorliwie tej świętej wiary naszej; przeciwnościami nie zrażajcie się. (…) Jeżeliby was kto namawiał do takiego czynu, którego popełnić się nie godzi bez uchybienia prawom Bożym i prawom Kościoła, odpowiadajcie każdy: Non possumus. (…) Dar męstwa znajdował swe źródło w jego miłości do Chrystusa, która sprawiała, że nigdy się nie poddawał, nieustannie powstawał, idąc wzwyż, wierzył, ufał, a nade wszystko kochał, czyli każdego dnia na nowo ślubował miłość - bo jak mówił - … „miłość żyje ofiarą, nie kocha, kto nie poświęca się dla umiłowanego.(…)Nie proście Boga, żeby to lub owo zrządził, ale żeby wszystko to, co zrządzić raczy było dla was najważniejsze”. Miłość w życiu Arcybiskupa nigdy nie była oddzielona od krzyża. Z cierpienia i krzyża tworzył potęgę wartości, ściśle połączonych z łaską bycia uczestnikiem Chrystusowego Taboru i Kalwarii, a w rezultacie chwały zmartwychwstania i wiecznego Alleluja. To dzięki łasce Ducha Świętego okres 20 lat wygnania stał się dla niego czasem 20- letnich rekolekcji, poprzez które Bóg każdego dnia kształtował w nim serce podobne do Serca Swojego… Na koniec jeszcze dar umiejętności. Jest on poznawaniem prawdy o Bogu, o sobie, ludziach i świecie. Dar ten pomaga zobaczyć w tym wszystkim kochającego Boga obecnego nieustannie przy nas. Św. Zygmunt Szczęsny, żył, jakby łatwo było żyć, wybierał wbrew logice świata, Prawdę, o którą walczył, której bronił i głosił odważnie na przekór ludzkim oczekiwaniom, układom i wizjom. Wewnętrznie zintegrowany, pełen dobra i pokoju, prostoty i pokory. Bezgranicznie zawierzył Opatrzności, ufając, iż „sprawy Boże mają to do siebie, że rozwijają się w cichości i niespostrzeżenie, częstokroć na przekór wszelkim ludzkim oczekiwaniom”. Prawdziwa wiara i bezgraniczne poddanie się woli Bożej to fundamenty ścieżki życia św. Arcybiskupa. Pomimo tak licznych trudów, przeciwieństw losu, nieżyczliwości ludzkiej i prześladowań nigdy nie poprzestał na realizowaniu przykazań Bożych i zasad heroicznej wiary chrześcijańskiej. Sam mówił: „Mój punkt widzenia jest wiara, chciałbym, żeby wszystko co mi się podoba, co mnie czaruje, zachwyca, miało w niej swój początek.” Ten człowiek wielkiego serca zawsze czynił dobro, gdyż wiedział, że wytrwałość w dobroci pozwoli zdziałać wiele, potrafi stopić lód nieporozumienia, nieufności czy wrogość. Idąc… wiedział jednak, iż kto zamierza czynić dobro, będzie musiał pokonać kamienie, rzucane na jego drogę. „Bądźmy zatem cierpliwi, mówił, i zdajmy się w tym na Opatrzność, która najlepiej wie, co będzie z naszym dobrem.” Duch Święty, Paraklet, Ten, który przychodzi w odpowiednim czasie, by mówić za nas i nas bronić, przychodzi również i dzisiaj- chce nas napełniać Swoimi darami. Jesteśmy w Wieczerniku- prośmy więc w czasie tej Eucharystii, by łaska Ducha Ożywiciela obficie rozlała się na nasze serca i umysły, byśmy w naszej codzienności- w rodzinach, społecznościach i wspólnotach, jakich żyjemy, osiągali świętość, do której, jak św. Zygmunt, jesteśmy w Duchu Świętym wezwani. Z całego serca dziękujemy czcigodnemu Ks. Proboszczowi za wielką życzliwość okazaną naszemu Zgromadzeniu i szerzenie kultu naszego św. Ojca Założyciela w Parafii. Ufamy, że jego wstawiennictwo wyprosi Czcigodnym Kapłanom moc błogosławieństw w Duchu Świętym, a wszystkim parafianom obfitość łask Bożych na każdy dzień. Św. Zygmuncie – patronie pasterzy Kościoła i Polskich rodzin – módl się za nami. s. Zofia Kuska FRM